Ten widok jest Wam całkiem dobrze znany i jest w miarę przyjazny dla oka. Taras co prawda nie skończony, o zadaszeniu w tym sezonie mogę pomarzyć, skrzynie okalające przyszły wszystko to już totalna abstrakcja!
Dlaczego?
Taadam!
Góra ziemi! A za górą dzika część ranczowej dżungli. To w tę stronę kierujemy całe nasze siły i ...finanse. Za jakieś 2 tygodnie wypożyczymy małą koparkę, aby rozplantować to wzniesienie. Oszczędzimy w ten sposób czas.
Zostańmy jednak jeszcze przez chwilę w tej bardziej ogarniętej części ogrodu. Bardzo chciałabym zrobić COŚ co przysłoni niezbyt dekoracyjną szopkę mojego sąsiada ( Rafał pozdrawiam :) ).
Plan jest taki, że wzdłuż tego muru będzie ciągnął się niski taras (zejście bezpośrednio na trawnik). Na ten mały taras będą prowadziły schody z głównego tarasu zaczynające się tu po lewej stronie (tam gdzie widoczny jest czerwony kabel).
Aby trochę zasłonić konstrukcję sąsiada chciałabym postawić na jakieś pnące rośliny posadzone w dużych ceramicznych donicach.i
Muszę wymyślić taki stelaż, aby fajnie wyglądał z roślinami i bez. Jakieś podpowiedzi?
Roślina przywieziona z Bułgarii. Oczywiście zapomniałam nazwę.
Gdy myślę o donicach na ten mur marzą mi się takie jak te w których teść posadził drzewka, którym nadaje formę bonsai.
To firma POLONIX. Ma przepiękne szkliwione donice w różnych rozmiarach i kształtach. Ten granat, a w zasadzie ultramaryna przywodzi mi na myśl wakacyjne kurorty.
Na tarasie w ogromnej donicy posadziłam na "przetrzymanie" (dopóki nie ogarniemy dołu) różnokolorowe sasanki, kocimiętkę i ubiorek wiecznie zielony.
A pod ścianą, tuż obok drzewek bonsai czekają cierpliwie zioła (skrzynia jest prawie gotowa!!)
Myślę, że możemy iść w stronę dzikiej części ogrodu. Po zejściu z tarasu mijamy berberys, który przeszedł odmładzające cięcie i nieśmiało wypuszcza liście.
Tuż za nim posadziłam dwa krzaczki Pięknotki, ale patrząc na nią mam wątpliwość czy przetrwała zimę.
Niby pojawiają się jakieś listki, ale dość mizernie to wygląda. Może jeszcze odbije?
Ten wietrzny dzwonek zawsze wyciągam na wiosnę. Lubię jego dźwięki.
Powoli mijamy ławkę i docieramy do magnolii.
To iekawa sprawa, bo mamy na Ranczu taki specyficzny mikroklimat. Gdzie się nie rozejrzymy magnolie są już w rozkwicie, naszej natomiast jakoś się tak...niespieszy?
To są jedne z pierwszych tak dorodnych pąków!
Tuż obok magnolii powraca do formy mizerny krzak ostrokrzewu, które przez całe lata stał w miejscu. Teraz przesadzony w pobliżu świerka rozpędza się ze wzrostem! Jak takie widoki cieszą!
W dzikiej część ogrodu wiele się zmieniło - kamienna ścieżka do altany (mojego warsztatu jednocześnie ;) ) została rozbebeszona!
I widać w niej stojak na zioła!! :)
Pod płotem nie ma już składu drewna i materiału budowlanych. To co nadawało się do palenia, tak jak Wam ostatnio pisałam jest w Domku Rybaka, cała reszta została wywieziona na wysypisko.
A to widok w stronę grządek! Tak! Będziemy mieć nasze pierwsze warzywa!
Na pierwszy plan wysuwa się jednak moja dramatyczna rabata. Totalny niewypał, ale człowiek się uczy całe życie ;)
Same grządki, które są tak naprawdę skrzyniami powstały dzięki mojemu teściowi rok temu. W zeszłym tygodniu posadziliśmy z Jeremim pierwsze warzywa.
W tym tygodniu powstała niska grządka. Na której zieleni się już lubczyk.
I zeszłoroczne truskawki.
W małych drewnianych skrzynkach po jabłkach zimę przetrwały mięty i poziomki. Przesadzę je niebawem do dużego zielnika.
Na sam koniec spojrzenie na Ranczo zza wypietrzenia ;)
Nie mogę się już doczekać, aż ta góra zniknie i cały ogród nabierze...oddechu!
Do następnego!
Pozdrawiają niestrudzeni ogrodnicy:
Magda
Rafał
Janek
Jeremi