Pokazywanie postów oznaczonych etykietą strych. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą strych. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 24 lutego 2015
Strych
Strych zawsze omijałam szerokim łukiem. O ile wejście na niego było bezproblemowe, o tyle zejście przeprawiało mnie o zawrót głowy.
Stare, strome, niestabilne schody, czy raczej drabina była dla mnie nie lada wyzwaniem.
Teraz nie tyle ciekawość, co przymus spowodował, że mogę samodzielnie wchodzić i schodzić z niego dowolną ilość razy. Zawsze jednak z tą nutką niepewności - zejdę czy upadnę z łomotem? :)
Weekend spędziliśmy między garażem a strychem, z przerwami na dorzucanie drewna do pieca, bo mimo słonecznej pogody czuć, że to jeszcze luty.
Sami widzicie ile rzeczy walało się dosłownie wszędzie, wszystko trzeba było przejrzeć, posegregować i jakoś wydostać ze strychu. Na pomoc przyszedł nasz najdzielniejszy pracownik...
... Jaś i jego lina i hak, dzięki którym wszystko zjeżdżało ze strychu....
Jak na każdym starym strychu było tu pełno wszystkiego - trochę bieżących, niepotrzebnych szpargałów na które miejsc zabrakło w garażu, dużo PRZYDASI, trochę staroci i tabuny kurzu oraz pyłu.
Pośród tego wszystkiego na środku stał stół. Stół o jakim marzyłam! Choć był lekko zagracony, opleciony pajęczynami wiedziałam, że to najcenniejsze znalezisko na Ranczowym strychu. Zresztą popatrzcie sami!
Jestem zakochana, zaczarowana, zachwycona! Zdaję sobie sprawę, że trochę pracy mnie czeka by przywrócić stół do świetności, ale mimo tego z wypiekami na twarzy wertuję internet w poszukiwaniu inspiracji i wskazówek jak odratować nasze cacko.
Jakby tego było mało, w stole jest szuflada... a w szufladzie...
... ale zaraz, zaraz to raczej historia na odrębny post :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)