A jak się buduje to się trochę zaniedbuje... Zaniedbuje się siebie, zaniedbuje się mieszkanie, lodówkę, znajomych, ale przede wszystkim bloga...
Ale koniec z tym! Bata nad sobą będę trzymać, bo żal mi tych kilku miesięcy pisania, tych kilku postów, tych zdjęć, pomysłów oraz tych znajomości zawartych i tutaj i na fb i na insta....
Wracajmy jednak do budowy, a w zasadzie do pierwszego jej etapu.
Jak dobrze pamiętacie jesteśmy ścianą przyklejeni do sąsiada. Jest to spory problem, nie tylko ze względów estetycznych, ale również technicznych.
Nasz Kierownik Budowy zarządził najpierw wykopanie części naszego fundamentu i sprawdzenie na jakiej glębokości jest fundament sąsiada.
Gdyby fundament sąsiada był na tej samej głębokości co nasz, lub płycej musielibyśmy po kawałku podkopywać się pod jego fundament i zalewać go betonem. Okazało się jednak, że dom ten posiada głębszy fundament, więc prace tworzenia ław musieliśmy podzielić na dwie części.
Odkopaliśmy więc najpierw środek fundamentu...
... zostawiając jeszcze po dwóch stronach stary fundament. Najpierw poszła warstwa chudego.
A gdy ten wysechł, zostało położone zbrojenie i zalane betonem.
Całość prac została wykonana do soboty, więc dwa dni w tropikalnym klimacie beton schnął i jednocześnie z troską i miłością był podlewany :)
W poniedziałek, gdy wszystko było gotowe, ekipa mogła się zabrać za odkopywanie pozostałych starych fundamentów.
Przygotowali szalunki już pod całość Rancza i metoda została powtórzona - chudy, zbrojenie, beton ( będzie film z lania betonu :) na specjalne życzenie Pracowni Retro Concept )
W między czasie szczęście przestło nam sprzyjać, bo tropiki zmieniły się w jesienne, zimne dni wypełnione deszczami i burzami.
Ranczo ma podłoże ilasto-gliniane, więc jakby to delikatnie napisać... dość słabo przepuszczalne. Dookoła fundamentów zrobiliśmy drenaż (niestety z tego etapu nie mam zdjęć). Wodę deszczową planujemy wykorzystać do podlewania ogrodu, ale montaż odpowiedniego zbiornika to osobna historia, narazie odwleczona w czasie.
Podstawę jednak mamy przygotowaną.
Dzisiaj na Ranczu zastałam taki widok...
Dwa tygodnie pracy i ... nic nie widać! Znaczy widać... że chyba to będzie klitka ;)
Na chwilę zniknęła góra piachu...
... ale gdy opuszczałam budowę na horyzoncie pojawiły się trzy wywrotki z kolejną dostawą ;) plus bloczki fundamentowe.
Jeśli wszystko dobrze pójdzie jutro pójdą w ruch :)
Mam nadzieję, że technicznie nic nie pomyliłam, a jeśli tak Rafał wprowadzi poprawki na czerwono i mnie publicznie ośmieszy ;) W końcu muszę kiedyś ogarnąć te budowlano-techniczne aspekty :)
Poza tym budowlanym szaleństwem, doszło jeszcze jedno - SZKOLNE!! Pan Jan jest poważnym pierszoklasistą!
Biedne dziecko do tej pory całkowicie wciągnięte w sprawy budowlane, lekko odizolowane od innych dzieci nie chce wychodzić ze świetlicy ;)
Jak tak ktoś z boku popatrzy może śmiało powiedzieć - wyrodna matka!
Pozdrawia Was wyrodna matka i wyrodna blogerka ;)
Obiecuję poprawę!
Serio.
Magda :)
Hej Magda...no cieszę się...z postępu prac, z Twojego posta, z Waszej radości. I czuję ekscytację ;-)
OdpowiedzUsuńOj ekscytacja jest :) i pierwsze nieprzespane noce ;) dzisiaj np zamiast spać obmyślałam dach, podłogi, meble itp. Suma sumarum do niczego nie doszłam ale emocje i pomysły tak buzowały w głowie, że spać się nie dało ;)
UsuńOlu dziękuję że do nas zaglądasz :) jesteś jak dobry sąsiad, który daje pozytywną energię :)
;-)...Ty nawet nie wiesz jak ja lubię podglądać Wasze zmagania ;-)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAle będzie parapetówka 😆😂 to tylko sie wydaje, że jak to ujełaś "klitka" bedzie ☺. Ja tam nie widze technicznych błędów ☺ - kilka szczegułów więcej i był by z tego poradnik jak wylać fuddamenty 😅trzymam kciukasy za budowę😘
OdpowiedzUsuńOj będzie się działo ;) Trzymaj mocno, bo dziś mamy mały przestój na budowie... ekipa nam się rozłożyła :(
UsuńRozumiem doskonale, że budowa domu pochłania czas :) Ale najważniejsze, że są postępy i radość w nich wielka!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wszystko zaczęło się Wam układać.
Ślę pozdrowienia! Marta :)
Martuś ściskam ciepło :)
UsuńMogłabyś się jeszcze pochwalić projektem domu, bo ciekawość mnie zżera jak Ranczo będzie wyglądać. Umówmy się, że to temat na następnego posta :). Proszę tam Panów budowlańców poganiać, niech dom rośnie, a sąsiad ma spokój. Wybacz, ale ja właśnie patrzę na wszystko z perspektywy sąsiada, osoby remontującej za ścianą. Wiem, że on tez życzy Wam szybkiego postawienia posiadłości ;). Pozdrawiam i czekam na kolejne relacje
OdpowiedzUsuńW sumie to nie wiem czemu jeszcze tego nie zrobiłam! Masz rację następny post będzie o projekcie :)
UsuńJak chodzi o sąsiada to dom jest nie zamieszkany, tak naprawdę od ponad roku jest na sprzedaż. Było paru oglądających, ale ponoć jego stan techniczny pozostawia wiele do życzenia (mimo iż jest młodszy niż nasze Stare Ranczo), więc na wizytacjach się kończy.
Gdybym tylko trafiła 6 kupiłabym dom i zrobiłabym sobie ogromny ogród :)
wyrodna blogerko!! ja też ostatnio mam mniej czasu, wakacje się skonczyly i poszlam do pracy - ranczo kwitnie!
OdpowiedzUsuńczyli nie ma usprawiedliwienia?! ;) wpędzasz mnie w poczucie winy ;) Powodzenia w pracy :)
UsuńMadzia, u nas ostatnio ciągle wałkowany temat mieszkaniowy ...ale im więcej zaglądam do Ciebie, tym bardziej przeraża mnie budowa ;) Zresztą dużo by o tym pisać ;)
OdpowiedzUsuńPozwodzenia...na budowie ...i w szkole ;)))
oj, ja nie chcę straszyć nikogo! Jeśli nasz blog ma Was powstrzymać od jakiś decyzji to chyba pora wywiesić tabliczkę "ZAMKNIĘTE" ;).
UsuńA tak serio, powiem Ci, że chyba nigdy nie ma różowo, każdy etap budowy i jej przygotowywania kryje jakieś niespodzianki i zaskoczenia. Jest to jakaś szkoła życia, ale warta przejścia.
Trzymam kciuki za odwagę w podejmowaniu decyzji i stawianiu pierwszych kroków.
Za powodzenie... nie dziękujemy, coby nie zapeszyć.
Kiedy rozwinę ten wątek mieszkaniowy. To chyba już kwestia nie tyle działki, funduszy, planów ...co organizacji życia całej naszej rodziny. W dodatku w miejscu gdzie upatrzyliśmy sobie wstępnie, nasze przyszłe miejsce bytowania, ma powstać duzy obóz dla uchodźców ...więc sytuacja sama podpowiada rozwiązania...
UsuńTrochę więc los zdecydował za Was... Ale może znajdzie się inne, lepsze miejsce... Tego Wam życzę! Co do samej organizacji życia rodzinnego to fakt, nie jest łatwo. U nas sytuacja jest jeszcze o tyle skomplikowana, że Rafał często wyjeżdża w delegację, więc gdyby nie teść zostałabym z budową sama.
UsuńMyślę, że po ciężkim początku uda nam się wrócić do w miarę normalnego trybu tzn, że nie zaniedbamy siebie :)
Przyszłam tutaj dać Ci buziaka i uściski, bo chociaż jestem najgorszym Czytelnikiem ever!(wszystko wina ilości zajęć aktualnie), to wtóruję i winszują Waszemu projektowi. Półki z meblościanki mnie zainspirowały Twoje, stają się elementem sypialni mojej przyszłej-nowej-niedoszłej, o której w przyszłym tygodniu poskrobię. Ale! Rzecz o tym , że mnie zainspirowałaś i z wyrzutami sumienia za brak systematyczności zostawiam po sobie długi ślad tutaj :)
OdpowiedzUsuńto pisała Paula :)
W sumie to się tak jakoś zgrałyśmy - ja jestem najgorszym blogerem ever (ach, mój brak systematyczności, obiecanki-cacanki) to cud, że tu ludzie zaglądają :)
UsuńBardzo mi miło, że udało mi się Ciebie zainspirować :) aż jestem ciekawa co z tego u Ciebie wyniknie! :)
:)
OdpowiedzUsuń