Nie wiem czy to nie lekka przesada twierdzić, że to wiosenne (?) porządki, ale patrząc na dzisiejsze błękitne niebo i słysząc wodę płynącą wartkim strumieniem starą rynną nabrałam przekonania, że pogoda będzie nam już sprzyjać!
Zaczęliśmy od garażu - to tu będzie nasze centrum dowodzenia, gdy weźmiemy się za Ranczo. Zrobiliśmy całkiem sporo miejsca, zostawiając jednak trochę zabawek Jasia, zdobyczną szafę, stolik, stół, krzesła, trochę drewna.... ufff! czy to miejsce jest z gumy?!
A pomyśleć, że za jakiś czas będziemy musieli upchnąć skarby, które mamy ukryte w różnych zakamarkach domu.
Jakby tego było mało dzisiejsza wyprawa na strych zaowocowała kilkoma drobiazgami, które muszą z nami pozostać! Wśród nich jest najpiękniejszy stół jaki mogłabym sobie wymarzyć!
Mimo wszystko obawiam się jednego - że moja natura chomika nie pozwoli nam ograniczyć RZECZY, że będzie mi żal się z nimi rozstawać, że będę je przekładała z miejsca na miejsce, że będę je upychała po rodzinie i znajomych na przechowanie... Macie może jakieś rady jak wyławiać perełki, a jak rozstawać się z resztą?
Będę bardzo wdzięczna za rady, a póki co...
... sprzątamy!
Witaj, z pozbywaniem się róznych przedmiotów poczekaj aż cały dom będzie skończony :) Wtedy będziesz wiedziała co ci jeszcze posłuży a co możesz oddać z lekkim sercem :) Ściski kochana pa do miłego :)
OdpowiedzUsuńBoję się tylko jednego, że braknie mi miejsca na przechowywanie! Albo zdobędę nową specjalizację - Mistrzyni Upychania! Pozdrawiam serdecznie, Magda
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń