Weekend, weekend i po weekendzie. Mam nadzieję, że jak chodzi o pogodę mieliście więcej szczęścia niż my. Z wszystkich tych wolnych dni tylko dzisiejszy pozwolił na spędzenie czasu na Ranczu.
Ja przepadłam jak chodzi o grzebanie w ziemi. Ostatnio jestem częstszym gościem w Centrach Ogrodniczych niż w innych sklepach. Ciągle poszukuję towaru deficytowego i wielce luksusowego czyli sadzonek trawy pampasowej. Po prostu nie do kupienia!
Ale za to kupiłam...
LAURENCJE
NIEZAPOMINAJKI
PELARGONIE
które zamieszkały w skrzynkach zrobionych przez Rafała. Oczywiście wykorzystaliśmy to co było pod ręką czyli deski z ... wagonów kolejowych.
Z radością i dumą dojrzałam, że w skrzynce zaczyna rosnąć... rzodkiewka! Hura!
Podczas gdy ja przekopywałam i pieliłam trawniki Rafał wyniósł cegły (klik!) do ogrodu.
W ten sposób mamy mały składzik budowlany tuż przy altanie :)
Tuż pod koniec kwietnia na Ranczu pojawił się nowy lokator - kogut. Teść spełnił marzenie Jasia, który ponoć kilka dni wcześniej z rozżaleniem wspominał poprzedniego koguta.
Ten jest wyjątkowo piękny, dostojny i ... waleczny. Zdążył już rozprawić się z kogutem sąsiada, trochę go ... masakrując! Jaś ochrzcił go "Dziobakiem", choć moim zdaniem lepiej pasuje mu pseudonim "Killer" :)
Nie wiem czy już kiedyś pisałam o tym, że tata Rafała jest miłośnikiem ptaków. Teraz wypatrzył, że w niewielkiej tui pojawiło się gniazdo ... skowronka!! Chyba nie muszę Wam mówić jak bardzo się cieszymy :)
A okolice altany powróciła skrzynia, która "zimowała" przy garażu. A w skrzyni wrzosy, nieśmiało puszczające nowe listki (kwiatki?).
Jak wiecie ciągle czekamy na decyzję, która w optymistycznej wersji powinna być w okolicach 21 maja, ale nie oznacza to, że siedzimy z założonymi rękoma! Ponieważ czas pewnie niebezpiecznie przyśpieszy jak tylko dostaniemy pozwolenie organizujemy się na kolejne dni.
Na nowy tydzień mamy taki plan:
1. Dokładnie oczyścić pomieszczenia z pozostałych drobiazgów.
2. Wynieść resztę sprzętu z kuchni.
3. Rozebrać piec.
4. I parę drobiazgów, które pewnie wyjdą w praniu.
A na dobranoc kawałek nieba znad Rancza...
Dobranoc mówią:
Magda, żałująca tego iż nie może iść jutro na wagary
Rafał, serfujący po sieci
Jaś, który przewraca się na drugi bok i smacznie chrapie.
Cudnie ...małymi wielkimi kroczkami zmierzacie do celu ;-)...ja chcę w tym roku zrobić elewację budynku i okiennice ;-)
OdpowiedzUsuńOkiennice?! o łał! Brzmi bajkowo!
UsuńWszystko pomału :), ale ile satysfakcji, serca i zaangażowania. Podziwiam :)
OdpowiedzUsuńŚciskam serdecznie i trzymam kciuki!
Marta
Marta, bardzo mi miło, że zaglądasz na Ranczo :) Pozdrawiam!
UsuńAj,cudownie jest mieć własny dom z ogródkiem,no ale ile pracy musieliście włożyć w wasze Rancho!
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem tego twojego dzierganego koca w paski :))
Pozdrawiam!
Dużo pracy dopiero przed nami, to była mała rozgrzewka ;) Najlepsze dopiero się zacznie - wyburzanie pewnych elementów (będziemy to robić sami!), oczyszczanie pozyskanych cegieł :)
UsuńO moim "kocyku" możesz poczytać tutaj http://ranczoodnowa.blogspot.com/2015/04/ranczo-po-godzinach-1.html :)
Rany ! jaki ten kogucik ładny :) a kurki też są?
OdpowiedzUsuńJa ja się w końcu kiedyś wyniosę na swoja wieś, pewnie na emeryturze :) - to tez muszę takiego mieć koniecznie ! :)
A
Są, są :) w tym jedna zielononóżka :)
Usuń