piątek, 27 lutego 2015

Friday I'm in love



Piąteczek. Piątunio. Kto nie lubi piątków? Jest wogóle ktoś taki?

Mogłabym wyciągnąć się na kanapie, ale mam plan przygotowania wałówki na kolejne 2 dni WIELKIEGO SPRZĄTANIA RANCZA.
Na miejscu mamy co prawda piec (och, cudowna sprawa mieć piec, kominek czy też kozę!! ) oraz płytkę elektryczną, ale na przygotowanie pełnowartościowego posiłku nie ma:
a) czasu
b) chęci
c) warunków

Co innego jak chodzi o odgrzanie .... taki posiłek prosto z blaszanej płyty... hymmm... rozmarzyłam się! Smakuje jakoś tak bardziej, intensywniej.

Jak zapewne już wiecie strych mamy ogarnięty, teraz pozostaje parter - trzy pokoje, kuchnia, ganek, łazienka, pomieszczenie pod schodami na strych.
Nawet się nie łudzę, że ogarniemy to wszystko w ten weekend. Ale zawsze to kilka, choćby malutkich kroków do przodu :)

Pozdrawiam cieplutko!


wtorek, 24 lutego 2015

Strych






Strych zawsze omijałam szerokim łukiem. O ile wejście na niego było bezproblemowe, o tyle zejście przeprawiało mnie o zawrót głowy.
Stare, strome, niestabilne schody, czy raczej drabina była dla mnie nie lada wyzwaniem.
Teraz nie tyle ciekawość, co przymus spowodował, że mogę samodzielnie wchodzić i schodzić z niego dowolną ilość razy. Zawsze jednak z tą nutką niepewności - zejdę czy upadnę z łomotem? :)

Weekend spędziliśmy między garażem a strychem, z przerwami na dorzucanie drewna do pieca, bo mimo słonecznej pogody czuć, że to jeszcze luty.
Sami widzicie ile rzeczy walało się dosłownie wszędzie, wszystko trzeba było przejrzeć, posegregować i jakoś wydostać ze strychu. Na pomoc przyszedł nasz najdzielniejszy pracownik...
... Jaś i jego lina i hak, dzięki którym wszystko zjeżdżało ze strychu....



Jak na każdym starym strychu było tu pełno wszystkiego - trochę bieżących, niepotrzebnych szpargałów na które miejsc zabrakło w garażu, dużo PRZYDASI, trochę staroci i tabuny kurzu oraz pyłu.








Pośród tego wszystkiego na środku stał stół. Stół o jakim marzyłam! Choć był lekko zagracony, opleciony pajęczynami wiedziałam, że to najcenniejsze znalezisko na Ranczowym strychu. Zresztą popatrzcie sami!


Jestem zakochana, zaczarowana, zachwycona! Zdaję sobie sprawę, że trochę pracy mnie czeka by przywrócić stół do świetności, ale mimo tego z wypiekami na twarzy wertuję internet w poszukiwaniu inspiracji i wskazówek jak odratować nasze cacko.

Jakby tego było mało, w stole jest szuflada... a w szufladzie...

... ale zaraz, zaraz to raczej historia na odrębny post :)




sobota, 21 lutego 2015

SPRZĄTAMY! czyli wiosenne porządki

Nie wiem czy to nie lekka przesada twierdzić, że to wiosenne (?) porządki, ale patrząc na dzisiejsze błękitne niebo i słysząc wodę płynącą wartkim strumieniem starą rynną nabrałam przekonania, że pogoda będzie nam już sprzyjać!
Zaczęliśmy od garażu - to tu będzie nasze centrum dowodzenia, gdy weźmiemy się za Ranczo. Zrobiliśmy całkiem sporo miejsca, zostawiając jednak trochę zabawek Jasia, zdobyczną szafę, stolik, stół, krzesła, trochę drewna.... ufff! czy to miejsce jest z gumy?!
A pomyśleć, że za jakiś czas będziemy musieli upchnąć skarby, które mamy ukryte w różnych zakamarkach domu.
Jakby tego było mało dzisiejsza wyprawa na strych zaowocowała kilkoma drobiazgami, które muszą z nami pozostać! Wśród nich jest najpiękniejszy stół jaki mogłabym sobie wymarzyć!

Mimo wszystko obawiam się jednego - że moja natura chomika nie pozwoli nam ograniczyć RZECZY, że będzie mi żal się z nimi rozstawać, że będę je przekładała z miejsca na miejsce, że będę je upychała po rodzinie i znajomych na przechowanie... Macie może jakieś rady jak wyławiać perełki, a jak rozstawać się z resztą?
Będę bardzo wdzięczna za rady, a póki co...


... sprzątamy!


piątek, 20 lutego 2015

Zaczynamy!

... a w zasadzie zaczęliśmy! Kiedy?! Chyba w zeszłym sezonie grillowym, gdy coraz ciężej było zebrać się z Rancza bu powrócić do ciasnego mieszkania w bloku.

Pierwsze myśli. A może by warto zaryzykować ?!


Pierwsze kroki w tym kierunku to chyba jesień 2014 - spotkania z Panią Architekt i załatwianie wszystkich

formalności prawnych (zapewne domyślacie się jak to jest w przypadku starych domów - oprócz tajemnic

konstrukcyjnych jest sporo niewyjaśnionych kwestii formalno-prawnych).


Pierwsze prace to zeszły weekend. Jak widać na zdjęciach śniegu było jeszcze całkiem sporo, ale

postanowiliśmy wykorzystać piękną pogodę i trochę "rozpoznać" teren, a i przy okazji posprzątać to i owo.

Rozpoznanie terenu odchorował Jaś i to dosłownie! Dopadła go potem grypa.


Oto Ranczo. Jeszcze w starym opakowaniu, które datowane jest na 1939 rok. To z czego są ściany, póki

co jest dla nas tajemnicą - Rafał (Pan Mąż) mówi, że to kamień połączony białkami kurzymi i kto wie ile w

tym prawdy ;)



A teraz pora na trzy szybkie rzuty okiem na...



...front domu...



...widok od ogrodu...


... ogród widoczny ze schodów ganku...


Ścieżka widoczna w prawym dolnym rogu prowadzi do drugiej części ogrodu. Kiedyś Was tam zabiorę!

Do zobaczenia niebawem!