czwartek, 7 maja 2015

Jak Jaś został fotografem...


Jaś jest fotografem. Pierwszy raz aparat, zresztą widoczny na zdjęciu powyżej, dostał mając chyba 3,5 roku.
Byliśmy wtedy na Nikiszowcu (klik!) i Jaś profesjonalnie fotografował charakterystyczne, czerwone okiennice, ale również z podobnym ( a może nawet większym) zapałem pety na ulicach.

Aparat, który dostał jest chyba modelem wstrząsoodpornym, upadkoodpornym i dziecioodpornym, choć prawdopodobnie sam producent byłby tym faktem zaskoczony.
Wytrzymał naprawdę wiele i zanosi się, że posłuży Jasiowi jeszcze długo... chociaż... Jaś coraz częściej dostrzega zalety mojego Canona :) czasami pozwalam zrobić mu zdjęcie, ale nie będę ukrywać, że sporo nerwów i siwych włosów mnie to kosztuje.
Jednak czego się nie robi, by dziecie podzieliło pasję rodzica :)

Mam nadzieję, że zapał mu nie minie i przed nami jeszcze wiele wspólnych plenerów.
A poniżej kilka kadrów z ostatniej niedzieli. Kadrów mojego małego fotografa.


Szopa sąsiada widziana zza naszego kamiennego muru.

Stokrotki.

Jajko.

Impresje kurnikowe.

 A jak jest u Was? Wasze dzieci podglądają Wasze pasje? Czym udało się je zarazić?

Dobranoc mówią:
Dumni rodzice

5 komentarzy:

  1. Jaś bakcyla połknie to za kilka lat będzie mama na wystawy syna jeździć :)
    Niech ćwiczy chłopak!
    Miłego dnia :)
    Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marta :) o tym nawet nie śmiem marzyć, w zupełności wystarczyłyby mi wspólne plenery :)

      Usuń
  2. Podobno pierwsze pasje dziec,i to pasje rodziców...podobno ;)
    Olka spróbowała zmierzyć się z florystyczną materią ...ale to chyba nie dla niej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No zobaczymy co będzie dalej, ale nie ukrywam, że chciałabym mieć jakąś wspólną pasję z Jasiem :)

      Usuń